Przy okazji remontu znajdującej się w ciągu drogi powiatowej 1077K ulicy Biema w Olkuszu, podległy starostwu Zarząd Drogowy postanowił przesunąć przystanek autobusowy „Olkusz Kościół” (od strony Parafii) kilkadziesiąt metrów bliżej skrzyżowania z ulicami Legionów Polskich i Jana Pawła II. Nie śmiem wątpić, że z urzędniczego punktu widzenia budowanie nowej zatoki autobusowej zaraz obok dotychczasowej było bez wątpienia niezwykle potrzebne, jednak teraz może dojść do całkowitego sparaliżowania komunikacji miejskiej w tej części miasta. Zgodnie z przepisami, przeciwległy przystanek „Olkusz Kościół” (od strony „Budowlanki”) nie może bowiem znajdować się w obecnym miejscu, a kolejna błyskotliwa decyzja powiatowego Zarządu Drogowego w sprawie jego nowej lokalizacji sprawi, że mieszkańcy zostaną pozbawieni dostępu do najpopularniejszej w mieście linii „M”.
Remont ulicy powiatowej Marcina Biema rozpoczął się już prawie rok temu, a tempo prac pozostawia wiele do życzenia. Powiatowy Zarząd Drogowy postanowił jednak zabrać się przy okazji za największy problem trapiący okolicznych mieszkańców – nie, nie mowa tu o wszechobecnej drożyźnie, galopującej inflacji czy gwałtownym wzroście opłat, ale oczywiście o lokalizacji przystanku autobusowego „Olkusz Kościół” (od strony Parafii). Po latach protestów, petycji i spędzania snu z powiek z mieszkańcom, powiatowi bohaterowie w końcu bohatersko przenieśli zatokę autobusową ok. 70 metrów w lewo. Brzmi to absurdalnie? Dla mnie również, ale być może w Starostwie są innego zdania. Zresztą, przedstawiciele powiatowego Zarządu Drogowego mieli na to niezbity argument w postaci: „tak mieliśmy wpisane w projekcie”.
Po wybudowaniu nowej zatoki autobusowej, przeciwległy przystanek „Olkusz Kościół” (od strony „Budowlanki”) nie mógł jednak dłużej stać w obecnym miejscu i to z aż dwóch powodów. Po pierwsze, jak sam wskazał powiatowy Zarząd Drogowy, zgodnie z przepisami dwie zatoki autobusowe nie mogą znajdować się naprzeciwko siebie. Po drugie, w okresie projektowania przebudowy tego powiatowego traktu obowiązywał przepis, który stanowił, że zatoki autobusowe należy usytuować za skrzyżowaniem, a nie przed nim. Skoro podległy starostwu Zarząd Drogowy tak umiłował sobie przesuwanie przystanków autobusowych o kilkadziesiąt metrów, to akurat w tym przypadku miał pełne pole do popisu: mógł przykładowo – co miałoby najwięcej sensu – przesunąć przystanek „Olkusz Kościół” (od strony „Budowlanki”) kilkadziesiąt metrów dalej od skrzyżowania, w stronę obwodnicy, tak by nie znajdował się on bezpośrednio przed skrzyżowaniem i nadal spełniał swoją funkcję obsługi pasażerów najpopularniejszej olkuskiej linii autobusowej “M”. Zamiast tego, postanowiono… przenieść przystanek „Olkusz Kościół” (od strony „Budowlanki”) na drugą stronę skrzyżowania – tuż przed szkołę (w miejscu widocznym na poniższym zdjęciu). Niestety, powiatowi urzędnicy najwyraźniej zapomnieli, że tamtędy linia autobusowa „M” już nie kursuje.
Sytuacja ta może i byłaby naprawdę zabawna, gdyby nie fakt, że koszt tej zabawy sfinansujemy wszyscy w naszych podatkach, a setki mieszkańców mogą zostać pozbawione dostępu do autobusowej linii „M”. Trzeba natychmiast podjąć niezbędne działania mające na celu zachowanie dostępu do linii „M” przez mieszkańców Osiedla Młodych i Osiedla Pakuska w Olkuszu.
Skoro przysłowiowe mleko się rozlało, bo przecież powiat nie przywróci już poprzedniego układu przystanków autobusowych, który odpowiadał mieszkańcom, to sensownym rozwiązaniem zaistniałego problemu wydaje się zmiana trasy linii “M” – tak, by autobusy skręcały z Drogi Wojewódzkiej nr 791 w lewo, w ulicę Sosnową, a następnie w prawo, na ulicę Jana Pawła II, skąd mogłyby zabierać pasażerów ze znajdującego się tam przystanku “Olkusz Jana Pawła II” (widocznego na poniższym zdjęciu) i dalej w ulicę Legionów Polskich. Problem jednak w tym, że w miejscu wspomnianego skrętu z Drogi Wojewódzkiej nr 791 w ulicę Sosnową obowiązuje obecnie nakaz jazdy prosto, więc trzeba liczyć na dobrą wolę Zarządu Dróg Wojewódzkich w Krakowie w kwestii zezwolenia na zmianę organizacji ruchu w tym miejscu. Rozmowy w tej sprawie podobno już się rozpoczęły. Pozostaje jednak spytać – dlaczego w ogóle do tej sytuacji doszło?
Sporo zamieszania i niewiadomych, ale trzeba koniecznie uratować dostęp mieszkańców do linii „M”. Szkoda jedynie, że ten powiatowy galimatias przysparza mieszkańcom niepotrzebnych nerwów, szczególnie w obecnych, niepewnych czasach. Finezja podległych starostwu urzędników sprawi natomiast może chociaż, że w Olkuszu powstaną nowe filie wykonawców zatok autobusowych, jako że opisywany remont pokazuje, że jest to niewątpliwie złoty interes.