SPR Olkusz 28:30 MKS Karkonosze Jelenia Góra. Srebrne Lwice postraszyły jednego z głównych faworytów do podium

SPR Olkusz przegrał z MKS-em Karkonosze Jelenia Góra 28:30 w spotkaniu 1. kolejki sezonu 2022/2023 grupy B 1. Ligi w piłce ręcznej kobiet. W tegorocznych rozgrywkach skład naszego klubu jest naprawdę wyjątkowy, bowiem składa się wyłącznie z wychowanek, a średnia wieku wynosi zaledwie… 18 lat i 7 miesięcy. Mimo tego oraz kilku koń fuzji, olkuszankom udało się postawić współliderkom pierwszoligowej tabeli do tego stopnia, że przy większej dozie szczęścia i wyższym procencie skuteczności w obronie mogły pokusić się o niespodziankę sporego kalibru.

DEBIUTY

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziów było jasne, że spotkanie z Karkonoszami nie będzie należało to łatwych. Nie dość, że „Jelonka” w trudnych momentach może liczyć na wsparcie ogranych w Superlidze Joanny Załogi czy Sabiny Kobzar-Witczak, to na dodatek olkuszanki zmuszone były sobie radzić bez podstawowej bramkarki Emilii Januszek, która w tygodniu poprzedzającym spotkanie nabawiła się urazu nogi, który wyeliminował Ją z gry. Tym samym oficjalny debiut między słupkami zaliczyła Amelia Poczęsny – również zawodniczka z rocznika 2004, która do tej pory broniła jedynie dostępu do bramki w drużynach młodzieżowych. A jeśli już mowa o debiutantkach, to na ławce zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami zasiadły Eliza Faryńska z Amelią Basarą, a więc szczypiornistki mające po 17 lat. I choć w ich przypadku na premierowe minuty na dorosłych parkietach trzeba będzie jeszcze chwilę poczekać, to i tak atmosfera towarzysząca dniu meczowemu zrobiła swoje i przyniosła wiele emocji.

WYRÓWNANY POCZĄTEK

Premierowe akcje ze wskazaniem na Srebrne Lwice. Gospodynie zaczęły czujnie w obronie, a po przechwytach umiejętnie wyprowadzały groźne kontry. Właśnie w takich okolicznościach olkuszanki objęły prowadzenie. Najpierw trafiła Julia Mrozowska, a na 2:0 poprawiła Nikola Sołościuk. Wtedy po raz pierwszy znać o sobie dała Joanna Załoga – rocznik 1985. Pani Asi absolutnie nie wypominamy wieku, bo z Nią jest trochę jak z winem: im starsza, tym lepsza. Po prostu chcemy dać pogląd na sytuację, w której 37-latka miała naprzeciwko siebie często 17/18-letnie zawodniczki, dla których nie tylko na boisku, ale i poza nim mogłaby być mamą, a na pewno już nauczycielką handballu. Uprzedzając niejako dalsze wydarzenia, grająca z numerem 14 Załoga, w wielu sytuacjach rzeczywiście robiła za profesorkę w swoim fachu. Jednak to nie najbardziej doświadczona wśród przyjezdnych Załoga, a o połowę od Niej młodsza Patrycja Wołoszczak, w 7. minucie sprawiła, że „Jelonka” prowadziła 5:4. Chwilę później do remisu doprowadziła rozgrywająca świetne zawody po stronie gospodyń Aleksandra Zub, a następnie dwa szybkie trafienia zaliczyły Nikola Sołościuk z Wiktorią Siołą i Lwice ponownie miały dwie bramki w zapasie (7:5).

HUŚTAWKA NASTROJÓW

Po pierwszym kwadransie remis 9:9. Od tego momentu, aż do syreny obwieszczającej przerwę mecz mocno „falował”. Trzy kolejne bramki zdobyły jeleniogórzanki, na co trzema swoimi trafieniami odpowiedziały podopieczne Marcina Księżyka. I znowu „fala” – cztery z rzędu gole Karkonoszy (na tablicy wyników 12:15), ale ostatnie trzy minuty przed pauzą już zdecydowanie dla Lwic, które po celnych rzutach Karoliny Herian i Vanessy Nowak doprowadziły do wyrównania po 15. A więc po dwóch kwadransach wiedzieliśmy tyle, co nic. Remis, który zwiastował duże emocje także po zmianie stron.

PODOBNY SCENARIUSZ

Po powrocie na boisko niewiele się zmieniło. Nadal byliśmy świadkami wyrównanego boju, gdzie w obu obozach lepsze fragmenty przeplatały się z tymi słabszymi. Listę strzelczyń po wznowieniu otworzyła Załoga, dla której było to już dziewiąte trafienie w tym meczu. I co gorsze dla miejscowych, to wcale nie był koniec popisów liderki zespołu prowadzonego przez Dilrabo Samadovą. Ale i Lwice pokazały, że wiele potrafią. Na gola rywalek odpowiedziały trzema swoimi. Wzorem końcówki pierwszej części do siatki MKS-u trafiły Herian z Nowak, a swoją pierwszą bramkę w tym spotkaniu zdobyła też Oliwia Sołościuk. W 35. min SPR prowadził 18:16, ale zanim na zegarze wybiła 40. minuta, to miejscowe ponownie musiały gonić rywalki, bo te po trafieniach Załogi, Gałuszki oraz Tsekhus nie dość, że odrobiły straty, to jeszcze odskoczyły na dwa gole. I wtedy znowu zmiana w ofensywie – do głosu doszły Lwice. Ze skrzydła trafiła Mrozowska, a z koła dwukrotnie Sioła – 22:21 dla gospodyń!

BEZCENNE DOŚWIADCZENIE

W ostatnie 15 minut tego jakże ciekawego widowiska weszliśmy bramką nie kogo innego jak Załogi, dającej kolejny w tym dniu remis – tym razem po 22. Wciąż trudno było wskazać faworyta do zwycięstwa. Olkuska młodzież mocno uprzykrzała życie pretendentkom do pozycji lidera tabeli, ale w końcu „Jelonka” wykorzystała swoją główną broń, jaką bez wątpienia jest umiejętność radzenia sobie w trudnych chwilach przy zachowaniu „chłodnych głów”. Jest takie słowo, które doskonale opisuje ten stan – to po prostu doświadczenie. Karkonosze nie dały ponieść się fantazji, nie poszły na wymianę ciosów, tylko zachowały stoicki spokój. Akcje rozrysowane przez trenerkę Samadovą w trakcie time-outu zostały zrealizowane niemal do perfekcji, co przy słabszej skuteczności w ataku po stronie Srebrnych Lwic zapewniło przyjezdnym trzybramkową przewagę na cztery minuty przed upływem regulaminowego czasu gry. Oczywiście, tak jak przez całe spotkanie, olkuszanki nie odpuściły, goniły wynik i po skutecznie wykonanym rzucie karnym, nieomylnej w sobotę na linii 7. metra Nowak, na kilkanaście sekund przed końcową syreną traciły do ekipy z Dolnego Śląska tylko jedno trafienie. Piłkę miały jednak rywalki i szansy nie zmarnowały. Kolejna ostoja MKS-u, świeżo upieczona mężatka Sabina Kobzar-Witczak trzydziestym golem dla swojej drużyny zamknęła kwestię zwycięstwa.

fot. Tabela sezonu 2022/2023 grupy B 1. Ligi w piłce ręcznej kobiet (Związek Piłki Ręcznej w Polsce)

CIĘŻARY FAWORYTA

Ostatecznie po godzinie gry, na tablicy i w sędziowskim protokole obowiązywał wynik 28:30, premiujący zespół gości. „Jelonka” przyjechała do Olkusza w roli faworyta i w końcowym rozrachunku wywiązała się ze swojej roli, choć trzeba jasno przyznać, że jeśli ktoś zakładał, że Karkonosze będą miały szybko, łatwo i przyjemnie, to mocno się zdziwił. MKS przy Wiejskiej dźwigał duże ciężary, ale podołał zadaniu. Olkuszanki po części także mogą czuć się usatysfakcjonowane, choć oczywiście do pełni szczęścia trochę zabrakło. Wrażenia estetyczne bardzo dobre, ale w piłce ręcznej w przeciwieństwie do skoków narciarskich punktów za styl się nie przyznaje… Tak, czy inaczej, otwarcie sezonu przez Lwice niczego sobie, z przekonaniem, że przy podobnym zaangażowaniu i dyspozycji dnia, punkty na klubowym koncie już wkrótce się pojawią.

Oczywiście, że na inaugurację liczyliśmy na punktową zdobycz, ale jak pokazało boisko i końcowy wynik, trochę nam zabrakło. Czego najbardziej? Na pewno skuteczniejszej gry w szybkim ataku, którym powinniśmy przeciwstawić się rywalkom nie tylko na początku meczu, ale także w dalszej jego fazie. W obronie było całkiem nieźle. Debiut w bramce zaliczyła Amelia Poczęsny. Pierwsze mecze bywają trudne, bo emocje robią swoje. Mecz z trybun oglądało sporo osób, co potęguje presję. Rywalki rzucały na wysokim procencie skuteczności i cała obrona musi ciężko pracować, aby ułatwić życie bramkarce. Przez większość spotkania trzymaliśmy się blisko Karkonoszy. Długimi fragmentami prowadziliśmy, dlatego czujemy niedosyt, ale to przecież nie może dziwić. W meczach na styku o końcowych rozstrzygnięciach najczęściej decydują detale. Te były po stronie rywalek i to one wyjechały z kompletem punktów. My natomiast mamy dobry materiał szkoleniowy do tego, co musimy poprawić, aby za dwa tygodnie w Legnicy zaprezentować się równie dobrze, a nawet jeszcze lepiej. O punkty wcale nie będzie łatwiej. Różnica będzie jednak taka, że na boisku spotkają się dwa młode zespoły, których siłą nie są indywidualności, a gra drużynowa. Za sobotni występ na indywidualne słowa pochwały z pewnością zasłużyła Ola Zub. Chciałbym, aby w każdym meczu grała tak jak z Jelenią Górą. Cały zespół jednak stanął na wysokości zadania. Walczyliśmy, próbowaliśmy korzystać ze swoich atutów i dlatego mimo porażki możemy pracować dalej z podniesionymi głowami. Pierwszy mecz za nami, kolejne dopiero przyjdą i głęboko wierzę w to, że już niedługo zaczniemy nie tylko dobrze wyglądać, ale i zaczniemy punktować, bo o to przecież w tym wszystkim chodzi – komentuje szkoleniowiec SPR-u Olkusz Marcin Księżyk.

SPR Olkusz 28:30 (15:15) MKS Karkonosze Jelenia Góra
Skład SPR-u: Amelia Poczęsny – Aleksandra Zub (6), Vanessa Nowak (5), Wiktoria Sioła (4), Karolina Herian (4), Nikola Sołościuk (3), Julia Mrozowska (3), Oliwia Sołościuk (2), Magdalena Barczyk (1) oraz Oliwia Bartusik, Amelia Basara, Emilia FaryńskaWiktoria Kozyra.

źródło: SPR Olkusz (PK)

Avatar photo

Redakcja