Od kilku lat na Starym Cmentarzu w Olkuszu można zobaczyć tablicę pamiątkową poświęconą śp. Mieczysławowi Karwińskiemu. Nieopodal biegnie także ulica oznaczona jego nazwiskiem. Najważniejszym jednak, co po tym wielkim olkuszaninie zostało, to wzór patrioty, jaki swoją osobą wyznaczył: do końca utrzymywał kontakt z młodzieżą, przekazując z perspektywy swojego prawie wiekowego życia cenne wskazówki. Jakie jest przesłanie tego wybitnego harcerza, żołnierza AK i znanego społecznika?
Dorosłość przyszła w jednej chwili
Mieczysław Karwiński urodził się w 1921 roku w Olkuszu. Od najmłodszych lat był związany z harcerstwem, które miało niebagatelny wpływ na ukształtowanie jego osobowości. Kiedy 1 września 1939 roku wybuchła wojna, ochotniczo służył w obronie przeciwlotniczej, będąc członkiem posterunku obserwacyjno-meldunkowego w Olkuszu. Wraz z wojskiem wycofał się na wschód, gdzie zastała go agresja sowiecka.
Po wkroczeniu 17 września Armii Czerwonej usłyszeliśmy rozkaz: „Każdy z Was jest dowódcą dla siebie”. Co mieliśmy właściwie robić? Popłakaliśmy się wszyscy bardzo mocno, myśmy sobie zdawali sprawę, że to właściwie koniec, że zawalił się cały nasz dotychczasowy świat. W takich momentach człowiek z pętaka, ze szczeniaka, stawał się dorosłym człowiekiem. To trwało bardzo krótko, tak jakbyśmy weszli do pokoju, jako kupa gówniarzy, a wyszli jako dorośli ludzie, doświadczeni życiowo bardzo poważnie – wspominał Mieczysław Karwiński.
Czego powinniśmy się uczyć?
Pod koniec września byłem z powrotem w domu. 28-go, czy 29-go września wróciłem, a 30-go już byłem w konspiracji niepodległościowej tutaj, w Olkuszu. Natychmiast po wkroczeniu Niemców zaczęły się wszędzie tworzyć niezależnie od siebie tysiące małych komórek. Ten okres był świetną lekcją organizacji. My, Polacy, nigdy umiejętności organizacyjnych nie mieliśmy. Odwrotnie niż Niemcy, Niemcy to zawsze prawidłowo, planowo i tak dalej. A my: kawaleria, prawda, jazda, hurra i na wroga. Zaczynał się okres „czarnej roboty” podziemnej i okazało się, że jesteśmy zdolnym narodem, który bardzo szybko nauczył się konspiracji. Całe państwo weszło pod ziemię, było sądownictwo, było szkolnictwo. Polska konspiracja była największa w Europie: nie było państwa, a była czterystutysięczna armia, bo AK liczyło pod koniec wojny 400 tysięcy ludzi. My się nie mamy czego wstydzić. Natomiast mamy jedną naukę, myśmy się powinni uczyć roboty organizacyjnej, pracy organicznej.
Waga tożsamości narodowej
Mieczysław Karwiński od pierwszych do ostatnich dni okupacji niemieckiej był zaangażowany w podziemie niepodległościowe, gdzie działał pod pseudonimem „Orlik”. Pomimo, że nie sposób odmówić jego działaniom poświęcenia, jego wypowiedzi o swoich dokonaniach zawsze cechowała skromność.
Ja nie byłem żadnym wielkim wodzem. Byłem przecież za młody. Ja to robiłem dlatego, że tak należało. Po prostu, tak byliśmy wychowani. Słuchajcie, wszystko można powiedzieć złego, takiego, czy innego o każdym z ustrojów. O naszym przedwojennym ustroju także. Ale jedno, co wtedy na pewno się udało, to piękne wychowanie młodzieży. Ja byłem pierwszym rocznikiem urodzonym w tej właściwie wolnej Polsce. W 1920 roku jeszcze bolszewicy stali pod Warszawą, ja się urodziłem w 1921 roku. Myśmy bardzo głęboko te rzeczy przeżywali, to zupełnie inaczej, niż dzisiaj. Myśmy mieli te korzenie narodowo-religijne. Dzisiaj religijne to tak trochę z przyzwyczajenia, to jest pewna tradycja, że chodzi się do kościoła. Natomiast te narodowe, patriotyczne, to wydaje mi się są zupełnie poza zainteresowaniami młodzieży. Natomiast ich patriotyzm ambicjonalnie wyżywa się w sporcie, bo my w sporcie jesteśmy cholernie patriotyczni. Jak patrzę, to dzisiejsza młodzież jest płytka. Ich zainteresowania są zupełnie inne. Nie ma tej głębi, tej więzi i tego pojęcia patriotyzmu. Ja przypuszczam, bo ja jestem optymistą życiowym, że to by się wszystko znalazło wśród dzisiejszej młodzieży, gdyby ta młodzież dostała od wroga w d… i to dobrze. To wtedy by momentalnie się zmienili. Bo ja jednak wierzę w młodzież.
Czym jest bohaterstwo?
Wszyscy robiliśmy wiele rzeczy ze strachem. To nie jest prawda, że są tacy wielcy bohaterowie i się nie boją. Każdy z nas się boi, tylko tam gdzieś po cichutku, do środka, ale każdy z nas się boi, bo każdemu życie miłe. Gdybyśmy się nie bali, to nie byłoby bohaterstwa. Bohaterstwo to jest wtedy, kiedy się boisz, a mimo wszystko to zrobisz, bo musisz walczyć z samym sobą i ze swoim strachem. A jeżeli się nie boisz, to znaczy, że nie masz świadomości niebezpieczeństwa, tak jak dziecko bawiące się zapałkami. Ale wtedy to nie jest bohaterstwo. Ja przeżyłem nie 5, ale 10 lat okupacji niemieckiej. Każdy rok liczę za dwa lata, bo tyle było wrażeń, tyle zdarzeń, że każdy dzień wystarczał za dwa dni. Ale ja bym jeszcze chętnie wrócił do tamtego okresu. Wtedy się żyło pełnią życia.
Co dostaje się za darmo, tego się nie szanuje
Młodzież powinna być świadoma, że mamy wielką wartość: niepodległość. Pokolenia za to ginęły… Nam się nie wolno dzielić w Polsce! My musimy stanowić jedno. Tak się zahaczyć, żeby nie dało się nas rozłączyć, bo każdy wróg przede wszystkim będzie chciał nas rozmiękczyć i rozerwać. Dzisiaj jesteśmy w środku, jesteśmy w Europie i mamy przyjaciół, ale świat jest zmienny i z tych przyjaciół za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat mogą być wrogowie.
Słuchajcie, nam nie wolno teraz myśleć tylko, jak to dobrze gdzieś pojechać za granicę, jak spędzić wakacje, jaki mieć dobry ubaw. To wszystko jest dobre, to wszystko jest dla młodzieży i ja uważam, że to jest nawet potrzebne i niezbędne. Tylko nam nie wolno stracić świadomości tego, za jaką cenę myśmy tę niepodległość uzyskali. Bo to, co przychodzi za darmo, tego się nie szanuje. Natomiast szanuje się to, za cośmy, jak to się mówi, drogo i ciężko zapłacili. A myśmy zapłacili bardzo drogo za naszą niepodległość.
Mieczysław Karwiński zmarł 11 kwietnia 2016 roku W uroczystości pogrzebowej na olkuskim cmentarzu uczestniczyły tłumy osób. Dziś pamięć o nim i jego dokonaniach wciąż jest żywa. Wiele osób słusznie podkreśla jego zasługi dla lokalnej społeczności (wszak na przykład jedna z wizytówek Olkusza, czyli zrekonstruowana baszta, to dzieło m. in. pana Karwińskiego). Ale czy bierzemy sobie do serca to, co pozostawił nam najcenniejszego?