„Jeśli rząd mówi, że komuś coś da, to znaczy, że zabierze Tobie”, czyli jak olkuski samorząd biednieje z roku na rok

Wszyscy borykamy się na co dzień z wszechobecną drożyzną, galopującą inflacją czy gwałtownym wzrostem opłat. Niedawno ujawniona afera z zawyżonymi marżami Orlenu pokazała, że duży wpływ na obecną sytuację miał rząd – jako że to właśnie ceny paliw są głównym czynnikiem odpowiedzialnym za wzrost inflacji. Jednym z bohaterskich rozwiązań problemu, który władza sama zatem stworzyła, była tymczasowa obniżka stawki podatku PIT do 12%, co z kolei znacznie uszczupliło jednak budżety samorządów. W kolejce czekają już jednak rozmaici oficjele partii władzy z wielkimi czekami dofinansowań, czekający na oklaski niczym bankomat wypłacający nam nasze własne pieniądze. Apogeum tej hucpy miało ostatnio miejsce w Starostwie Powiatowym w Olkuszu, gdzie wiceminister Sportu i Turystyki, w obecności Wojewody Małopolskiego i dwóch radnych Rady Miejskiej w Olkuszu z ramienia PiS, wręczył symboliczny czek o „przyznaniu” środków przez Premiera RP Przewodniczącemu Klubu Radnych PiS w Radzie Miejskiej w Olkuszu Wojciechowi Pankowi, który na dodatek podczas tej wzniosłej uroczystości udawał Burmistrza Miasta i Gminy Olkusz. Bareja by tego lepiej nie wymyślił...

Zgodnie z ustawą z dnia 13 listopada 2003 r. o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, samorządom przypada około 50% udziału we wpływach z podatku dochodowego od osób fizycznych. Po wspomnianym ogłoszeniu tymczasowej obniżki stawki PIT, dumnie piersi na konferencjach prasowych wypinali jednak tylko przedstawiciele władzy, podczas gdy budżety samorządów kolejny już w ostatnich latach raz się uszczupliły – wszak w odróżnieniu od rządu nie mają one możliwości zadłużania się poza budżetem na różnej maści kreatywnych funduszach. A przecież jeszcze w 2021 roku Związek Miast Polskich oszacował straty budżetu Gminy Olkusz z tytułu Polskiego Ładu na aż 14 997 575,00 złotych rocznie.

Warto przypomnieć, że stopniowe uszczuplanie budżetów samorządów to w ostatnich latach przykry trend. Przykładowo, jeszcze przed pandemią, wybuchem wojny czy galopującą inflacją wpływy z tytułu subwencji oświatowej były znacznie niższe, niż koszty ponoszone przez jednostki samorządu terytorialnego. Gwoli wyjaśnienia – samorządy otrzymują co roku od państwa subwencję oświatową na utrzymanie lokalnych szkół oraz zapewnienie ich prawidłowego funkcjonowania. Z roku na rok niedofinansowanie oświaty przez rząd jest jednak coraz większe, w wyniku czego w 2022 roku łączny koszt związany z systemem oświaty w Gminie Olkusz wyniósł ponad 83 miliony złotych, a otrzymana na ten cel subwencja pokryła zaledwie około połowę tej kwoty.

W miastach w całej Polsce z roku na rok rosną również koszty wywozu śmieci: dla przykładu, tylko w 2019 roku w Markach ceny wzrosły o 294%, w Zielonce o 210%, a w Tarnobrzegu o 177%. Taki stan rzeczy spowodowany jest przede wszystkim podwyżkami składek ZUS czy wynikającej z rozporządzenia Rady Ministrów opłaty marszałkowskiej. Sytuacja na rynku wykonawców również jest daleka od ideału, ponieważ w ostatnim przetargu na wywóz odpadów w Gminie Olkusz zgłosił się tylko jeden wykonawca: postępowanie przetargowe zostało powtórzone, ale ponownie wpłynęła tylko jedna oferta. Gdyby tego wszystkiego było mało, sejmowa ustawa zabraniała dotąd dopłat dla mieszkańców z budżetu miasta, nakazując, by koszt wywozu odpadów w 100% pokrywały opłaty. W efekcie, miasta nie miały praktycznie żadnego wpływu na wysokość opłat za wywóz śmieci.

Wspomniana ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach doczekała się niedawno nowelizacji, dopuszczając możliwość dopłat, ale, jak wyjaśniał Wiceminister Klimatu i Środowiska Jacek Ozdoba, jest to przepis fakultatywny, a gminy mogą korzystać z tego rozwiązania w szczególności, w sytuacjach nadzwyczajnych, np. w przypadku znacznego wzrostu cen za zagospodarowanie odpadów przy jednoczesnym braku możliwości pokrycia wszystkich kosztów z pobranych od mieszkańców opłat lub w związku z koniecznością znacznego podwyższenia pobieranych opłat. Trzeba jednak jasno zaznaczyć, że nawet w przypadku wprowadzenia powszechnej możliwości dopłacania przez samorządy do opłat za odbiór odpadów, koszty te samorządy będą musiały sfinansować z innych źródeł – np. podwyższając podatki lokalne czy rezygnując z remontu jakiejś drogi. Rząd powinien zatem obniżyć koszty funkcjonowania całego systemu, zamiast sukcesywnie je podwyższać: “ta zmiana to czysty populizm, gdyż przekładanie pieniędzy z jednej kieszeni (np. komunikacji publicznej) do drugiej (dopłaty do śmieci) nic nie zmienia systemowo. Pieniędzy, które powinny wpływać na zmniejszenie lub zatrzymanie wzrostów opłat, należy szukać np. w korporacjach wprowadzających na rynek opakowania. W tej sprawie rząd ma ogromne opóźnienie i dziś niezależnie od tego, czy korzystamy z ekologicznych opakowań, czy nie, wszyscy płacimy za ich zagospodarowanie” – alarmował przykładowo zastępca prezydenta Bydgoszczy Michał Sztybel.

Takie przykłady można wymieniać w zasadzie w nieskończoność: wszyscy pamiętamy chociażby jak pod koniec ubiegłego roku rząd chciał przerzucić podwyżki prądu na samorządy, w wyniku czego w Jeleniej Górze istniało nawet przez chwile zagrożenie wyłączenia z eksploatacji miejskich szkół, przedszkoli czy przychodni zdrowia. Rząd wycofał się z tych prób dopiero po protestach samorządowców z całej Polski pod hasłem „Ciemność+, nowy program PiS”. Tyle, że znów z dumnie wypiętymi do kamer piersiami, kreując się na obrońców samorządów. Niestety, wygląda to na celowe zabiegi polityków partii rządzącej przed nadchodzącymi wyborami samorządowymi.

Według wyliczeń Związku Miast Polskich, łączny ubytek jednostek samorządu terytorialnego w dochodach z udziałów w podatku PIT w latach 2019-23 wynosi bowiem aż 64,4 miliarda złotych.  Spadek pieniędzy w gminnych budżetach jest jednak odwrotnie proporcjonalny do liczby lokalnych polityków partii władzy, którzy w kolejnych dostojnie brzmiących programach ogłaszają jak to nie „załatwili” pieniędzy na lokalne inwestycje, okraszone później także tablicami informującymi o ich dofinansowaniu z budżetu państwa. Oklaskiwanie tych „darczyńców” w mediach rządowych przypomina jednak bardziej oklaskiwanie złodzieja, że ten zwrócił zrabowane wcześniej mienie.

Jedno jest pewne – lokalne potrzeby nieporównywalnie lepiej od ministrów w Warszawie znają lokalni samorządowcy, a ośrodek redystrybucji dochodów powinien znajdować się jak najbliżej źródła ich wytwarzania. Potrzebne są zatem gruntowne reformy wzmacniające pozycję gmin, powiatów czy województw, tak by były one w stanie prężnie się rozwijać bez kolejnych „dofinansowań” z rządu – tylko kto wtedy zapozuje do zdjęć, odbierze podziękowania i przetnie te wszystkie wstęgi?

zdjęcie: Starostwo Powiatowe w Olkuszu

Avatar photo

Miłosz Pałka