Do niedawna, zarówno w Gorenicach, jak i w oświęcimskim muzeum, utrzymywano że przedwojenny nauczyciel ze szkoły w Gorenicach Stefan Paras zginął w obozie Mauthausen-Gusen w 1944 roku. O jego śmierci informuje również odsłonięty w czerwcu 2005 roku pomnik na starym cmentarzu w Olkuszu. Jak to się zatem stało, że przeżył i prawda wyszła na jaw dopiero teraz?
Zacznijmy od początku: Stefan Paras urodził się 14 marca 1906 roku w Skotnikach w powiecie końskim, a mając 24 lata trafił do szkoły w Gorenicach. Jak podaje kronika tejże szkoły we fragmencie dotyczącym roku szkolnego 1929/30,: „1 stycznia Inspektorat przyznał etat na drugą siłę w Gorenicach. To też wynajęto drugą salę w której pracę rozpoczął kolega Stefan Paras”. Było to bardzo ważne wydarzenie, gdyż dotychczas aż 82 dzieci uczyła jedna nauczycielka w jednej klasie, a od tego momentu zajęcia mogły odbywać się w dwóch. Nie tylko to było jednak istotną zmianą, jako że we wspomnianej kronice można również zauważyć, że dzieci częściej wyjeżdżały na wycieczki np. do Krakowa, Czernej czy Ojcowa, a ich inicjatorem był właśnie młody nauczyciel.
Kiedy wybuchła wojna, niespokojny czas nastał również w Gorenicach. 15 kwietnia 1940 roku gestapo aresztowało bowiem Stefana Parasa, a nieco ponad dwa miesiące później został on skazany: oficjalnie za rzekome przechowywanie broni pancernej pozostawionej przez wojsko polskie w 1939 roku, a nieoficjalnie do aresztowania przyczynił się jeden z jego sąsiadów, który doniósł na niego, że ten potajemnie słucha radia, co było wówczas zabronione. Bohater niniejszego artykułu najpierw trafił do aresztu w Mysłowicach, a 15 września 1943 roku został przeniesiony z Katowic do obozu w Auschwitz jako więzień polityczny, gdzie otrzymał numer 150600. Z jego karty personalnej można dowiedzieć się m.in. że miał wówczas 163 cm wzrostu, średnią budowę ciała, twarz długą, niebieskie oczy, odstające uszy, normalne usta i blond włosy. 17 września 1944 roku Stefana Parasa przewieziono z kolei do obozu Mauthausen-Gusen, gdzie nadano mu numer 101130. Niemiecki obóz, położony koło Linzu w Austrii, został wyzwolony 5 maja 1945 roku i Paras przebywał tam do tego czasu. Choć niektóre źródła podawały, że zginął, to jednak przeżył. Jego tragiczny los założył również w książce „Mieszkańcy ziemi olkuskiej w hitlerowskich więzieniach i obozach koncentracyjnych” dr Adam Cyra: „Z karty personalnej więźnia Stefana Parasa nie wynikało jednoznacznie, co się z nim stało. W książce napisałem, że Stefan Paras wojny nie przeżył i prawdopodobnie zginął w Mauthausen, ponieważ po wojnie nigdy nie kontaktował się z Muzeum Auschwitz-Birkenau” – tłumaczy historyk. Mimo że przeżył, to do Gorenic nie wrócił. Dlaczego?
W 1946 roku objął on stanowisko kierownika szkoły w Wojsce na Śląsku. Jego żona Wacława była ponadto kierowniczką tamtejszego Domu Matki i Dziecka. Zapewne właśnie otrzymanie intratnego stanowiska spowodowało, że zapomniał o Gorenicach… a być może miał w pamięci fakt wydania go Niemcom przez sąsiada z Gorenic? Z drugiej strony nie miał on już do czego wracać, gdyż mieszkał w wynajętym pokoju u jednego z mieszkańców wsi. Warto również wspomnieć, że jego żona była od niego młodsza o 16 lat, jako że urodziła się 24 kwietnia 1922 roku i w chwili przybycia Parasa do Gorenic nie miała jeszcze nawet 8 lat. Związek małżeński zawarli natomiast w grudniu 1938 roku, kiedy Wacława miała 16 lat, a Stefan był dwa razy starszy. Choć takie związki wówczas się zdarzały, to tu, w przypadku nauczyciela, ludzie na pewno „gadali”. Stąd też raczej nie powinno nikogo dziwić, że Parasowie chcieli zacząć życie od nowa, gdzie indziej.
Z Wojska przenieśli się później do Gliwic Bojkowa, gdzie Paras organizował pracę tamtejszej szkoły podstawowej. Był również nauczycielem w szkole podstawowej w Ligocie, dyrektorem szkoły podstawowej nr 2 i nr 17 w Gliwicach, a także przez kilka lat pełnił funkcję inspektora oświaty na miasto Gliwice: za swoją pracę w edukacji otrzymał kilka odznaczeń. Większość swego powojennego życia również spędził w Gliwicach, mieszkając przy ulicy Nowy Świat 1. 11 marca 1985 roku, kilka dni przed swoimi 79. urodzinami, zmarł w szpitalu na zapalenie płuc. Doczekał się trojga dzieci: jeszcze w 1940 roku na świat przyszła jego córka Lidia, która również była nauczycielem. Po wojnie urodził się z kolei Krzysztof (w 1947 roku) oraz Janusz (w 1959 roku). Niestety wszyscy już nie żyją. Miał także czworo wnucząt.
Pozostaje jeszcze do wyjaśnienia jak to się stało, że dopiero po ponad 35 latach od śmierci Stefana Parasa wyszło na jaw, że przeżył on wojnę. Przygotowując ów materiał, wpisałem jego imię i nazwisko w internetowej wyszukiwarce. Pierwszy wynik poinformował mnie, że taka osoba spoczywa na gliwickim cmentarzu. Jednakże, po kliknięciu w szczegóły, przedstawiona zawartość spowodowała u mnie szybsze bicie serca: nie dość, że ten zmarły z Gliwic ma takie same imię i nazwisko, to jeszcze tę samą datę urodzenia. Następnie szybko udało mi się odnaleźć jego bliskich z Gliwic, którzy, będąc w lekkim szoku, przedstawili kilka faktów z jego życia, w tym również zdjęcia, które jednoznacznie potwierdzają, że ten Stefan Paras z Gorenic i ten z Gliwic to ta sama osoba.