Szerokim echem odbiły się w ostatnim czasie przypadki cenzurowania komentarzy pod wpisami oficjalnej strony Starostwa Powiatowego w Olkuszu na Facebooku: najpierw niektóre „niepokorne” wypowiedzi pod adresem bieżących działań władz były usuwane, a później zaczęto nawet blokować poszczególne osoby, odbierając im de facto dostęp do publicznego profilu jednostki samorządu terytorialnego. Już pierwszy artykuł ustawy o samorządzie powiatowym stanowi, że „Mieszkańcy powiatu tworzą z mocy prawa lokalną wspólnotę samorządową”, a „Ilekroć w ustawie jest mowa o powiecie, należy przez to rozumieć lokalną wspólnotę samorządową oraz odpowiednie terytorium”. Niestety, najwidoczniej nie wszyscy są w tej wspólnocie miłe widziani.
„Władze powiatu osiągnęły nowe poziomy cenzury. Dodali wpis o tym, jaki to wspaniały program in vitro został przegłosowany, a kiedy spytałem czy to ten potężny program, z którego ma się urodzić cała 3 dzieci, to usunęli mój komentarz. Dodałem ponownie – usunęli po raz drugi. Chciałem zamieścić zrzut ekranu z pytaniem czemu usuwają – zostałem zablokowany. Czy to jest w ogóle legalne, żeby jednostka samorządu terytorialnego blokowała mieszkańców? Bogumił Sobczyk, Paulina Polak jesteście żałośni, serio” – taki wpis na jednej z lokalnych grup na Facebooku zamieścił niedawno młody mieszkaniec naszego miasta. I rzeczywiście, wygląda to groteskowo, gdy z jednej strony rozmaite organizacje czy nawet sami politycy zachęcają obywateli do aktywnego partycypowania w życiu naszych małych Ojczyzn, a potem mieszkańcy brutalnie zderzają się z aparatem cenzury. Szczególnie młodzi ludzie, którzy stosunkowo niedawno uzyskali prawa wyborcze, w starciu z takimi praktykami mogą zrazić się do uczestnictwa w wyborach, referendach czy wyrażaniu swoich opinii na całe życie.
Istotną kwestią pozostaje także przywołana w powyższym wpisie kwestia legalności cenzurowania mieszkańców, z uwagi na fakt, że w opisywanym przypadku mówimy o oficjalnym profilu Powiatu Olkuskiego. Dany polityk na swojej prywatnej stronie ma bowiem prawo wprowadzać własne zasady, nawet jeśli polegają one na usuwaniu wszelkiej krytyki czy blokowaniu każdego, kto ośmieli się myśleć „nie tak, jak powinien”. Takie działania podlegają – tylko i aż – ocenie wyborców, którzy przy urnach odpowiednio rozliczają stosunek polityków do Suwerena, jakim na mocy art. 4 Konstytucji RP jest Naród. Publiczny profil jednostki samorządu terytorialnego nie stanowi jednak niczyjej osobistej własności, a osoby, które w danym momencie sprawują władzę, nie mają żadnego prawa wykluczać nikogo ze wspólnoty wedle własnego gustu.
Warto podkreślić, że podnoszona przeze mnie kwestia stała się już także przedmiotem rozważań prawnych: Helsińska Fundacja Praw Człowieka wskazała, iż arbitralne blokowanie przez organy władzy publicznej użytkowników, którzy wyrażają o nich krytyczne opinie, stanowi ograniczenie dostępu do informacji, a co za tym idzie, wolności słowa wynikającej z art. 54 Konstytucji RP oraz art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. W sprawie zablokowania na profilu Urzędu Miasta Inowrocławia jednego z dziennikarzy interweniował ponadto niedawno Rzecznik Praw Obywatelskich, podnosząc, że jeżeli władze gminy decydują się prowadzić swój profil, to zobowiązane są uwzględniać zasady wynikające z przepisów prawa powszechnie obowiązujących. W przedmiotowej sprawie sprawa trafiła nawet do sądu.
Z kolei w amerykańskim orzecznictwie wypracowano pojęcie tzw. „wyznaczonego forum publicznego”, określającego przestrzeń kontrolowaną lub będącą własnością państwa, która nie jest tradycyjnym forum publicznym, lecz którą rząd uczynił ogólnie dostępną i przeznaczył na miejsce dyskusji. Co podkreślono, organy publiczne lub osoby pełniące funkcje publiczne nie mają obowiązku tworzenia takich miejsc, ale jeśli zdecydują się je wyznaczyć, to wypowiedzi w tej przestrzeni korzystają z gwarancji ochrony wolności słowa. Odnosząc to na nasze lokalne poletko – władze Powiatu Olkuskiego nie mają obowiązku prowadzić oficjalnego profilu starostwa na Facebooku, ale jeśli już się na to dobrowolnie zdecydowały, chętnie się na nim promując, to są także zobligowane to przyjmowania krytyki, która spada na ich działania.
Zamiast tego, na publicznym profilu naszego powiatu mogliśmy ostatnio przeczytać, że pytanie jednego z mieszkańców o zapadlisko, które powstało bezpośrednio przy zamkniętej już obwodnicy Bolesławia za kwotę ponad 7 500 000,00 złotych to… mowa nienawiści. Takie stanowisko jest nie tylko po prostu śmieszne, ale także stoi w totalnej sprzeczności z realiami. Trybunał Konstytucyjny w jednym wyroków jasno wskazał bowiem, że „żaden obywatel nie jest zobowiązany do ubiegania się ani do pełnienia funkcji publicznej, zaś znając następstwa tego faktu […], podejmuje on samodzielną i świadomą decyzję, opartą na rachunku pozytywnych i negatywnych konsekwencji”. Z kolei w jednym z orzeczeń Sądu Najwyższego podkreślono, iż „inaczej należy traktować wolność słowa w sferze prywatnej, inaczej zaś w sferze życia publicznego. W tej ostatniej zakres wolności słowa musi być szerszy, a osoby uczestniczące w życiu publicznym muszą liczyć się z krytyką, gdyż świadomie i w sposób nieunikniony wystawiają swe słowa i działania na reakcję społeczeństwa. Krytyka jako wkład w formę debaty publicznej, a zarazem kontrola osób sprawujących stanowiska publiczne jest niezbędna w demokratycznym państwie prawa”.
Stąd też co najwyżej z politowaniem można obserwować jak poszczególni dziennikarze czy nawet całe redakcje bywają pouczane przez władze naszego powiatu na temat tego jak „powinny” według nich wyglądać artykuły prasowe. To media są bowiem recenzentami polityków, a nie politycy recenzentami mediów. Chociażby przywołana wcześniej Helsińska Fundacja Praw Człowieka wskazała bowiem, że „działalność strażnicza dziennikarzy obywatelskich zasługuje na wzmocnioną ochronę przed ingerencją w wolność słowa. Podobnie bowiem jak w przypadku mediów tradycyjnych, odgrywają oni kluczową rolę w przestrzeganiu praw i inicjowaniu debaty publicznej”. W imieniu własnym, zobowiązuje się zatem publicznie przed Państwem, że nie przestanę zadawać trudnych pytań, patrzeć politykom na ręce ani nagłaśniać niewygodnych dla nich faktów.
Tymczasem wybory tuż-tuż i niedługo znowu usłyszymy, jak ważne dla kandydatów na poszczególne funkcje publiczne jest zdanie każdego z nas, nawet to negatywne, bo krytyka rozwija oraz inne – niestety często puste – frazesy.