SPR Gliwice – SPR Olkusz 26:31. „Srebrne Lwice” zdetronizowały lidera!

Wczoraj w hali przy ulicy Chorzowskiej w Gliwicach doszło do szlagieru na zapleczu kobiecej PGNiG Superligi. Pełniący od kilku tygodni rolę lidera tabeli SPR Gliwice podejmował bowiem pretendenta do zdobycia szczytu SPR Olkusz. Z tego pojedynku zwycięsko wyszły podopieczne trenera Kamila Zawady, które poza samym wstępem i pierwszymi minutami po przerwie, w pełni kontrolowały przebieg spotkania. „Srebrne Lwice” zasłużenie zabrały ze sobą do domów ligowe punkty, robiąc sobie i wszystkim swoim fanom piękny prezent mikołajkowy.

Jak pokazały wcześniejsze kolejki, w tej lidze nie ma pewniaków. Przewodzące w tabeli gospodynie potrafiły bowiem przegrać u siebie choćby ze Zgodą Ruda Śląska, natomiast olkuszanki nie tak dawno poległy w Legnicy. Faworyci lubią zatem stracić punkty, co sprawia, że rozgrywki w grupie B jeszcze mocniej nabrały kolorytu. Przed sobotnim meczem trudno było wskazać głównego kandydata do wygrania nawet nie całej ligi, a chociaż pierwszej części sezonu. Po sobotnim starciu jest jeszcze trudniej, bo z gry o fotel „zimowego” lidera odpadł zespół z Gliwic, a do swoistego wyścigu po palmę pierwszeństwa z dużym animuszem dołączyły olkuskie zawodniczki.

Zanim jednak Lwice na dobre się rozkręciły, również i one miały gorsze momenty. Szczególnie pierwsze akcje nie układały się po myśli przyjezdnych. Zanim po raz pierwszy trafiły one bowiem do siatki, upłynęło już ponad pięć minut i podopieczne trenera Kamila Zawady musiały odrabiać straty. Te na całe szczęście były jednak niewielkie, gdyż po stronie przeciwniczek dwukrotnie piłkę w siatce umieściła jedynie Paulina Kostrzewska. Gol z karnego Pauli Masiudy zachęcił olkuszanki do znacznie lepszej postawy w ofensywie. Ze skrzydła do remisu 2:2 doprowadziła Paulina Łuczyk, notabene była piłkarka zespołu z Gliwic, a w następnych próbach skutecznie rzucały Anna Andrzejczyk, Paulina Marszałek oraz Wiktoria Sioła. Z prowadzenia miejscowych 2:0 w 9. minucie zrobiło się już zatem 2:5 i choć w kolejnych akcjach gliwiczanki starały się zmniejszyć różnicę, to za każdym razem Lwice wyprowadzały zabójcze kontry.

Ciężko jest mi dzisiaj kogoś jednoznacznie wyróżnić. Obie bramkarki w pierwszej połowie broniły bardzo dobrze, a w drugiej Dagmara Knapik udowodniła swoją wartość w trudnym dla nas momencie, „przytrzymując” nieco wynik. Mądrze i spokojnie zagrała także Paulina Marszałek, która trafiała z nawet trudnych pozycji i była właściwie nie do zatrzymania. Tego nam było potrzeba, szczególnie w tych chwilach, gdy traciliśmy bramki. Swoje, jak zwykle, zrobiła również Paula Masiuda. Jako kapitan ma duży wpływ na grę całego zespołu – komentuje Kamil Zawada.

Najwięcej zasług w odniesieniu do budowania przez olkuszanki solidnej zaliczki miał duet Paula Masiuda – Paulina Marszałek. Z dwunastu w tej połowie kolejnych trafień Paula i „Marszi” zdobyły bowiem łącznie dziewięć. Były nie do zatrzymania, trafiały nad rękami rywalek, znajdowały lukę wśród broniących, bądź też kombinowały na różne sposoby, trafiając lobami lub szukając innych, technicznych rozwiązań. Miło patrzyło się na poczynania „Srebrnych Lwic”, które z każdą minutą nabierały pewności siebie, a gospodynie w wielu sytuacjach wydawały się być bezradne. Po pierwszej połowie na tablicy widniał wynik 12:17 na korzyść SPR-u Olkusz.

Tuż po pauzie karę dwóch minut za atak na twarz szarżującej przeciwniczki dostała Paulina Marszałek. Więcej było w tym przypadku, niż złośliwości, ale z wykluczenie jak najbardziej słuszne. Brak doświadczonej rozgrywającej na parkiecie stał się początkiem udanego pościgu gospodyń. Drużyna Michała Boczka w trzy i pół minuty odrobiła bowiem wszystkie straty i wydawało się, że mecz ponownie rozpocznie się od nowa. Powrót „Marszi” na boisko uspokoił jednak grę przyjezdnych, a sama zainteresowana zdobyła cztery kolejne bramki dla swojego zespołu, posyłając handballowe „tomahawki” pod poprzeczkę gliwickich bramkarek, które w pewnym momencie we trzy, jedna po drugiej próbowały, zatrzymać 30-latkę. Sztuka ta nie udała się jednak żadnej z nich. Gol z rzutu karnego Weroniki Klich był tylko krótkim przerywnikiem dla grających z dużym polotem olkuszanek.

Kolejne minuty przyniosły drugą w krótkim odstępie czasu pięciobramkową serię „Srebrnych Lwic”. Tym razem po dwa razy trafiły Masiuda z Łuczyk, a raz Andrzejczyk. Była 49. minuta, a na tablicy wyników widniał wynik 18:27. Niedługo później, dokładnie po 120 sekundach, przyjezdne po piątym trafieniu Łuczyk objęły najwyższe tego dnia, dziesięciobramkowe prowadzenie. W takich okolicznościach, kiedy wygrana gości była już niemal pewna, trener Kamil Zawada posłał do boju młode zmienniczki, które na boisku ówczesnego lidera ewidentnie miały tremę. Kilka złych wyborów spowodowało bowiem, że SPR Gliwice z honorem pożegnał się z prowadzeniem w tabeli, zmniejszając stratę do naszej drużyny dokładnie o połowę. Dla Gospodyń było to jednak marne pocieszenie, gdyż miały one w tym spotkaniu powalczyć o coś zupełnie innego.

Myślę, że poza samym otwarciem meczu i początkiem drugiej połowy, dziewczyny cały czas prowadziły to spotkanie, kontrolując je zarówno w obronie, jak i w ataku, czy to pozycyjnym czy szybkim. Myślę, że w każdym z tych elementów, patrząc na całokształt, byliśmy zespołem lepszym. Oczywiście nie ustrzegliśmy się błędów, których może w pewnych momentach było nawet za dużo, ale zwycięzców się nie sądzi. W końcówce chciałem, aby zagrała cała ekipa. Wtedy za szybko oddawaliśmy rzuty, a większość z nich była już nieskuteczna, dlatego Gliwice nieco zniwelowały stratę z dziesięciu bramek do pięciu, ale wynik właściwie nawet przez moment nie był zagrożony. Przed nami jeszcze jeden mecz w tym roku. Za tydzień zmierzymy się z Żorami i tak jak w każdym z dotychczasowych spotkań zagramy o pełną pulę, aby w dobrych humorach zakończyć pierwszą część sezonu – podsumował szkoleniowiec Stowarzyszenia Piłki Ręcznej Olkusz.

Kiedy gospodynie starały się przełknąć gorzki smak porażki, w siódmym niebie były olkuskie szczypiornistki. „Srebrne Lwice” zrobiły bowiem to o czym marzyły i do czego przygotowywały się przez cały ostatni tydzień. Po świetnej grze, z małymi tylko wyjątkami, dopisały do swojego konta trzy punkty i dzięki temu, razem z UKS-em AWF Handball Wrocław mogą cieszyć się z pozycji lidera. W meczu nieprzypadkowo okrzykniętym hitem weekendu i kto wie czy nie hitem całej pierwszej części sezonu, przyjezdne zagrały jak jeden organizm. Były spójne w swoich działaniach, w przeciwieństwie do gospodyń, które nie miały najlepszego dnia.

Graliśmy „falami”. Potrafiliśmy bowiem mierzyć się jak równy z równym, a nawet uważam, że wygrywać, bo pierwsze minuty drugiej połowy wygraliśmy 5:0, żeby następny fragment i kolejne pięć minut przegrać 0:5. Gratulacje dla drużyny z Olkusza, bo rywalki zagrały świetny mecz, ale przede wszystkim to my swoją postawą przegraliśmy to spotkanie. Nie ma w naszych poczynaniach konsekwencji, popełniamy błędy i nie potrafimy uderzyć się w pierś. Dziewczyny nie trafiają raz, drugi raz, później czekają na zmianę, zamiast indywidualnie wyciągać wnioski. Rozgrzaliśmy dzisiaj bramkarkę gości do czerwoności, pozwoliliśmy jej bronić na wysokim procencie, rzucaliśmy tam gdzie ona była. Uważam że nie ma obronionych rzutów z szóstego metra, są tylko źle rzucone. My dzisiaj rzucaliśmy źle – mówił z kolei po meczu trener SPR-u Gliwice Michał Boczek.

Najwięcej, aż po 12 bramek dla naszej ekipy zdobyła Paulina Marszałek. 8 trafień dorzuciła z kolei Paula Masiuda, 5 Paulina Łuczyk, po 2 Anna Andrzejczyk i Julia Mrozowska, a po jednej Wiktoria Sioła i Magdalena Barczyk. Swój ostatni mecz w rundzie jesiennej sezonu 2020/2021 1. Ligi kobiet w piłce ręcznej grupy B „Srebrne Lwice” rozegrają w sobotę 12 grudnia o godzinie 18:00, kiedy to podejmą w Hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Olkuszu MTS Żory.

źródło: SPR Olkusz

Avatar photo

Michał Pasternak

Młody działacz społeczny, interesujący się sprawami lokalnymi ziemi olkuskiej, prawem oraz gospodarką.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *