W sobotę do rabsztyńskiej warowni przypłynęli prawdziwi piraci: jak tego dokonali, to ich tajemnica, ale przecież wszystkiego można się spodziewać po miłośnikach awanturniczych przygód i dodającego skrzydeł rumu.


Taka sytuacja to oczywiście wynik „wehikułu czasu”, czyli akcji, w ramach której każdy wakacyjny weekend na zamku w Rabsztynie będzie przynosił nowe atrakcje. Niezwykłą frajdę sprawił dzieciom rozłożony na dziedzińcu obóz piracki, gdzie najmłodsi z fascynacją oglądali ciekawe akcesoria, od map pirackich, po skrzynie ze skarbem. Nie zabrakło nawet papugi! Co prawda pluszowej, ale była…


Jak wiadomo, życie wymaga od rasowego pirata wielu umiejętności. Dzieci bardzo starały się zatem sprostać wysokim wymaganiom, aby stać się godnym członkiem załogi pirackiego statku: pociechy ćwiczyły przeciąganie liny, szermierkę, strzelanie z łuku, a nawet opanowały węzły żeglarskie. Chyba dobrze, zatem że w pobliżu nie ma morza, bo zapewne pojawiłby się na nim statek doskonale wyszkolonych młodych korsarzy.