Dzieci, szczególnie te najmłodsze, często myślą, że pieniądze biorą się z portfela rodziców czy z bankomatu – i takie wyobrażenia na temat otaczającej ich rzeczywistości niewątpliwie stanowią niewinny przywilej dzieciństwa. Sami rodzice również chętnie opowiadają swoim pociechom bajki np. o św. Mikołaju, który bezinteresownie przynosi nam prezenty. Problem pojawia się jednak wówczas, gdy podobne bajki próbują dorosłym już wyborcom opowiadać politycy, przypisujący sobie zasługi za budowę szkoły czy remont drogi za pieniądze pochodzące z naszych własnych kieszeni.
Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie usłyszał, jak to „dzięki staraniom” tego czy innego polityka w jego mieście powstał szpital albo że budowa danego chodnika to „zasługa” jeszcze innego oficjela. Tymczasem jak wskazał w jednej z publikacji doktor nauk ekonomicznych i wykładowca Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego Robert Oktaba, „struktura dochodów budżetowych w ostatnich kilkunastu latach jest bardzo czytelna. Budżet naszego kraju […] tworzą wpływy z danin publicznych, w tym z tych najważniejszych – podatków. To one w ponad 90% kształtują poziom wszystkich wpływów budżetowych […]: podatek od towarów i usług (VAT) – ok. 46%, podatek akcyzowy – ok. 20%, podatek dochodowy od osób fizycznych (PIT) – ok. 15%, podatek dochodowy od osób prawnych (CIT) – ok. 9%”.
Trzeba zatem jasno sobie powiedzieć, że to, że z odprowadzanych od nas, ciężko zarobionych pieniędzy wybudowana zostanie przykładowo płac zabaw, to oklaskiwać powinniśmy siebie samych, a nie – jakby to chcieli politycy – oficjeli i ich „wieloletnie starania”. Uleganie manipulacjom polityków stanowi bowiem wspomniane w tytule oklaskiwanie bankomatu za to że ten wypłacił nam nasze własne pieniądze. Ponadczasowe wydają się tutaj być słowa byłej premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher, że „nie ma czegoś takiego jak publiczne pieniądze. Jeśli rząd mówi, że komuś coś da, to znaczy, że zabierze tobie, bo rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy“.
Wśród pewnej powszechnej bezczelności wobec Obywateli, wyodrębnić należy jeszcze bezczelność szczególnie zuchwałą, którą serwują nam politycy partii rządzącej. Jak pisałem poprzednio, obecna władza sukcesywnie wyciąga z roku na rok coraz więcej nieswoich pieniędzy z jednego worka, jakim są budżety samorządów, do drugiego worka, w postaci budżetu państwa, a następnie bohatersko „oddaje” nam nasze własne pieniądze w formie coraz większych i groteskowo wyglądających czeków na „dofinansowania lokalnych inwestycji” przez rząd. Przy okazji męczeni jesteśmy koniecznością oglądania z zażenowaniem kolejnego przecinania wstęg, wypinania dumnie piersi na konferencjach prasowych, czy słuchania o kolejnych „zasługach”, „wieloletnich staraniach” i „ciężkiej pracy na rzecz pozyskiwania pieniędzy dla Olkusza”. Apogeum tej hucpy miało miejsce przed dwoma tygodniami, kiedy to wiceminister Sportu i Turystyki, w obecności Wojewody Małopolskiego i dwóch radnych Rady Miejskiej w Olkuszu z ramienia PiS, wręczył symboliczny czek o „przyznaniu” środków przez Premiera RP Przewodniczącemu Klubu Radnych PiS w Radzie Miejskiej w Olkuszu Wojciechowi Pankowi, który na dodatek podczas tej wzniosłej uroczystości udawał Burmistrza Miasta i Gminy Olkusz. Bareja by tego lepiej nie wymyślił…
Polityka to teatr, a politycy są jak aktorzy – zrobią wszystko na potrzeby widza. Szkoda tylko, że bilety na ten spektakl są coraz droższe, a i sztuka niskich lotów. Na dodatek, w teatrze mamy wybór: iść albo nie iść, podczas gdy tutaj wszyscy jesteśmy zmuszeni opłacać bilety niezależnie czy tego chcemy, czy nie.