SPR Olkusz przegrał z MTS-em Żory 28:26 w spotkaniu 20. kolejki sezonu 2021/2022 grupy B 1. Ligi w piłce ręcznej kobiet. Podopieczne trenera Marcina Księżyka rozpoczęły tym samym iście morderczą końcówkę tegorocznych rozgrywek, w ramach której w trzech ostatnich meczach podejmują one trzy zespoły zajmujące trzy pierwsze miejsca w tabeli. Bój o sprawienie niespodzianki z faworytami nasze szczypiornistki rozpoczęły naprawdę imponująco, jako że z walczącym o mistrzostwo wiceliderem z Żor niezwykle młoda olkuska drużyna prowadziła od pierwszej aż do 54. minuty. Niestety, w końcówce zwyciężyło doświadczenie i chłodne głowy rywalek.
MTS aby zachować matematyczne szanse na wyprzedzenie w klasyfikacji Ruch Chorzów musiał wygrać. Żorzanki oczywiście były stawiane w roli faworytek, bo poza dwoma porażkami z „Niebieskimi” miały na swoim koncie komplet zwycięstw. Miejscowe finalnie dopięły swego, ale tak ciężko jak w sobotę 7 maja piłkarki z „Miasta Ognia” w tym sezonie jeszcze nie miały.
Zasługa to w głównej mierze olkuskich szczypiornistek, które nie mając nic do stracenia od samego początku ambitnie ruszyły do przodu. Przyjezdne nic nie robiły sobie z tego, że przyjechały do „jaskini lwa”, zakładaną przez ekspertów tremę zamieniając w dodatkową motywację. Wynik z rzutu karnego po faulu na Wiktorii Siole otworzyła Vanessa Nowak, a wkrótce ze skrzydła na 2:0 podwyższyła Julia Mrozowska. Olkuszanki nie tylko były aktywne i skuteczne w ofensywie, ale też doskonale broniły dostępu do własnej bramki. Aleksandra Nowicka po raz pierwszy skapitulowała w 5. minucie po rzucie Marty Wołczyk, a piłkę z siatki po raz drugi wyciągała dopiero sześć minut później. W międzyczasie „jedynka” Lwic udowodniła, że w ostatnich tygodniach jest mocnym punktem swojego zespołu.
Po premierowym kwadransie na tablicy wyników 3:6. Gospodynie nie mogły rozwinąć skrzydeł. Szwankował u nich szybki atak, pojawiało się też dużo strat. Niespodziewaną niemoc żorzanek wykorzystały olkuszanki, które punktowały rywalki niczym wytrawny bokser. Na 5:8 trafiła Anna Andrzejczyk, a następnie dwa gole ze skrzydła ponownie zaliczyła rozgrywająca świetne zawody Mrozowska. MTS odpowiedział bramkami Ukrainki Olesii Donets oraz Marty Wołczyk, jednak od stanu 7:10 Lwice trafiły cztery razy z rzędu, co zapewniło im najwyższą w całym meczu – siedmiobramkową przewagę! W tym fragmencie dwa rzuty karne wykorzystała Karolina Herian, a po golu dołożyły Julia Mrozowska z Oliwią Sołościuk. Przy takim obrocie spraw na trybunach zapanowała mała konsternacja, bo wicelider w niczym nie przypominał drużyny walczącej o awans do PGNiG Superligi. Końcówka pierwszej odsłony już nieco lepsza w wykonaniu miejscowych. Na dwa trafienia Donets i bramkę Karoliny Kanickiej, olkuszanki odpowiedziały tylko golem z siódmego metra Wiktorii Kozyry. Do przerwy 10:15.
Jeśli przed pierwszym gwizdkiem ktoś stawiałby na to, że Lwice na drugą połowę wyjdą z zapasem pięciu trafień zostałby pewnie posądzony o nadmierny lokalny patriotyzm. Wszystko dlatego, że podopieczne Marcina Księżyka wzorem innych ekip przyjeżdżających w tym sezonie do Żor, miały oczywiście powalczyć, ale wedle dotychczasowego scenariusza układanego przez gospodarzy, miały także oddać wiceliderowi co jego… Po dwóch kwadransach było jednak zupełnie na odwrót. To SPR był na parkiecie lepszym zespołem i to SPR zasłużenie prowadził.
W przerwie w szatni MTS-u musiało chyba dojść do małego „trzęsienia ziemi”, bo po zmianie stron żorzanki prezentowały się znacznie korzystniej, choć nie od razu dystans miejscowych do Lwic zaczął topnieć. Olkuszanki nadal bowiem imponowały na boisku, realizując założenia nakreślone przez trenera Księżyka jeszcze przed startem spotkania. Obrana taktyka wydawała się być trafiona. Przyjezdne wciąż jak tylko mogły, uprzykrzały życie rywalkom. MTS nie znajdując recepty na rzucające Lwice dużo faulował, co było przyczyną małej serii rzutów karnych. Pierwszego z nich po pauzie nie wykorzystała Kozyra, ale w trzech następnych próbach przyjezdne spisały się bez zarzutu. Dwukrotnie trafiła Herian, a raz Nowak. W 42. minucie obowiązywał wynik 15:20, a więc olkuszanki umiejętnie pilnowały zaliczki z premierowej odsłony. Wszystko wydawało się być na dobrej drodze jeśli chodzi o utarcie nosa faworytowi…
To jednak nie był koniec wielkich emocji. Właściwie to dopiero był ich początek. Zaczęło się fatalnie jeśli chodzi o zdrowie Anny Andrzejczyk, która po jednej z szarży w ofensywie odniosła poważną kontuzję kolana. Brak podstawowej rozgrywającej szybko dał się we znaki przyjezdnym. Po pierwsze Lwie straciły pewność jaką imponowały dotychczas w swoich poczynaniach, a co gorsze zaczęły także tracić bramki. Nie minęła 50. minuta, a po celnym rzucie najlepszej na parkiecie w drugiej części Zuzanny Mikosz MTS przegrywał już tylko 19:21. W trudnym momencie ważną bramkę po stronie gości zdobyła Nikola Sołościuk, a w 53. min Herian po raz szósty w meczu miała piłkę w rękach na siódmym metrze. Wzorem poprzednich rzutów, także i tym razem 17-letnia rozgrywająca SPR-u trafiła do siatki, notując stuprocentową skuteczność z rzutów karnych. Niestety, od stanu 21:23 zaczęło się dziać wszystko co najgorsze w tym pojedynku dla Lwic. Klaudia Pielesz, Iga Barska i wreszcie Zuzanna Mikosz, sprawiły że w 56. min żorzanki po raz pierwszy w sobotę prowadziły 24:23.
Pierwszą próbę nerwów dużo młodsze od swoich przeciwniczek olkuszanki jeszcze wytrzymały – bramki N. Sołościuk i Mrozowskiej ponownie pozwoliły Lwicom objąć skromne prowadzenie, jednak końcowe 90 sekund można śmiało okrzyknąć prawdziwym koszmarem zawodniczek trenera Księżyka, co było jednocześnie „oscarowym” występem Zuzanny Mikosz. Trzy kolejne trafienia – ostatnie równo z syreną zapewniły gospodyniom szesnaste w sezonie zwycięstwo, jednak przez pryzmat całego spotkania najtrudniejsze z dotychczasowych. Zanim jednak żorzanki postawiły pieczęć na swoim triumfie, musiały bronić akcji, która mogła dać remis 27:27 i dodatkowy konkurs rzutów karnych. Na kilkanaście sekund przed końcem to Lwice były w posiadaniu piłki, trener Księżyk poprosił o czas, po którym szansę na wyrównanie miała Mrozowska, jednak rzut olkuskiej skrzydłowej nogami wybroniła golkiperka MTS-u. Ostatni akord tego niecodziennego widowiska już znamy. Mikosz trafia i Mikosz zasłużenie sięga po tytuł MVP sobotniej potyczki przy Folwareckiej, która dostarczyła niepowtarzalnych wrażeń. Prawdziwy rollercoaster i aż żal, że po takim występie Lwice wróciły do domów z pustymi rękami…
Mimo, że szczęście było naprawdę blisko, to jednak o wymarzony punkt gwarantujący zajęcie 5. miejsca na mecie sezonu, olkuszanki będą musiały powalczyć w dwóch następnych meczach. Poziom trudności wcale nie spada, bowiem przed Srebrnymi Lwicami kolejne nie lada wyzwanie. W najbliższą niedzielę 15 maja do Olkusza przyjedzie bowiem Ruch Chorzów. „Niebieskie” są postrachem całej ligi, a ewentualny komplet punktów zdobyty przy Wiejskiej zapewni chorzowiankom 1. miejsce w tabeli i udział w turnieju barażowym o Superligę, do której powrót dla drużyny trenera Jarosława Knopika jest priorytetem.
MTS Żory 28:26 (10:15) SPR Olkusz
Skład SPR-u: Aleksandra Nowicka, Emilia Januszek – Julia Mrozowska (6), Karolina Herian (6), Nikola Sołościuk (4), Oliwia Sołościuk (3), Wiktoria Sioła (2), Vanessa Nowak (2), Wiktoria Kozyra (1), Anna Andrzejczyk (1), Aleksandra Zub (1), Magdalena Barczyk, Oliwia Bartusik oraz Oliwia Błaszczykiewicz, Julia Polakowska i Kamila Pietruszka
źródło: SPR Olkusz (PK)