Łukasz Kmita w Komitecie Wykonawczym PiS

W ubiegłym tygodniu odbył się kongres Prawa i Sprawiedliwości, podczas którego nastąpiły duże zmiany w kierownictwie partii: oprócz połączenia z Suwerenną Polską, powołano „nowy zarząd”, czyli Komitet Wykonawczy. W jego skład wszedł m.in. Łukasz Kmita.

Oprócz byłego Wojewody Małopolskiego, w skład Komitetu Wykonawczego PiS weszli m.in. Adam Andruszkiewicz, Mariusz Błaszczak, Rafał Bochenek, Zbigniew Bogucki, Przemysław Czarnek, Radosław Fogiel, Sebastian Kaleta, Janusz Kowalski, Dariusz Matecki, Kacper Płażyński, Marcin Przydacz, Łukasz Schreiber, Krzysztof Szczucki oraz Marcin Warchoł, czyli absolutnie pierwszoplanowe postacie w partii.

“Komitet Wykonawczy ma się zajmować akcją bieżącą, a więc reakcją na bieżące sprawy, bieżące wyzwania.” – tłumaczył Mariusz Błaszczak, który będzie przewodził nowemu organowi. Szerszy kontekst ujawnili natomiast eksperci: “Jarosław Kaczyński wyciął członków partii, których podejrzewał o nielojalność. […] Mariusz Błaszczak to najbardziej zaufany człowiek Prezesa. To pokazuje, że Kaczyński traktuje powołanie Komitetu Wykonawczego poważnie, ale jednocześnie chce mieć kontrolę nad poczynaniami młodych. Rangę «nowego zarządu» pokazuje też to, że zastępcą Błaszczaka został Przemysław Czarnek.” – komentował zastępca Redaktora Naczelnego Onetu Andrzej Stankiewicz. Z kolei jeden z czołowych polskich politologów, prof. Antoni Dudek, dodał: “Do szóstki obecnych wiceprezesów PiS dołączyło właśnie troje nowych. Dla pozostałych pretendentów do tego arcyważnego stanowiska, dla których go zabrakło, Jarosław Kaczyński powołał na pocieszenie nowy organ, Komitet Wykonawczy. Jego głównym celem działania będzie jeszcze szybsze niż dotąd wykonywanie próśb, sugestii i rad Prezesa.”.

Jakby nie patrzeć, Łukasz Kmita wkroczył jednak właśnie do ścisłego kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości. Jak w ogóle doszło do tego, że olkuszanin stał się jedną z najbardziej zaufanych osób Jarosława Kaczyńskiego? Jego polityczna kariera nabrała nagłego rozpędu kilka miesięcy temu i to dość nieoczekiwanie, żeby nie powiedzieć wręcz, że przypadkiem. Ale od początku: nie jest tajemnicą, że w Prawie i Sprawiedliwości od lat istnieją rozmaite frakcje, skupione wobec największych polityków tej formacji. Choć Łukasz Kmita jest lojalny wobec barw partyjnych, tak wobec poszczególnych frakcji już niezbyt. Przed laty należał bowiem do frakcji Beaty Szydło, głównie w czasie, gdy ta pełniła funkcję Premiera RP: wówczas Łukasz Kmita często ściągał ją do Olkusza, to Beata Szydło oficjalnie zainaugurowała nawet jego kampanię na Burmistrza Miasta i Gminy Olkusz w 2018 roku. Olkuszanin nie szczędził w tym czasie ogromnych pochwał pod jej adresem: „Są pośród nas młodzi olkuszanie, jeden ma zaledwie roczek i przyszedł, bo chce podziękować za to, że w przyszłości będzie mógł otrzymywać świadczenie z programu «Dobry Start». Pani Premier, jesteśmy bardzo wdzięczni za wszelkie dobro, które spotyka mieszkańców powiatu olkuskiego właśnie z rąk Prawa i Sprawiedliwości.” – tak, to prawdziwe słowa Łukasza Kmity na spotkaniu z Beatą Szydło w olkuskim BWA, jakie miało miejsce 1 lipca 2018 roku.

W 2020 roku niespodziewanie dla wszystkich (łącznie z odwoływanym Piotrem Ćwikiem) gruchnęła natomiast wiadomość, że Łukasz Kmita został nowym Wojewodą Małopolskim. Jak poinformował wówczas RMF FM, powodem takiego stanu rzeczy był konflikt pomiędzy nowym Premierem RP Mateuszem Morawieckim a Beatą Szydło. Olkuszanin sprawnie zmienił bowiem front i przeszedł do frakcji nowego szefa rządu, a ten powierzył mu rządowe zwierzchnictwo nad naszym województwem. Od samego początku Łukasz Kmita nie szczędził podobnych pochwał pod adresem swojego nowego politycznego patrona.

W ostatnim czasie niedoszły burmistrz Olkusza zmienił partyjny front raz jeszcze, przechodząc do frakcji byłego Wicemarszałka Sejmu RP Ryszarda Terleckiego i to właśnie w tym momencie rozpoczęła się jego zawrotna kariera: po tegorocznych wyborach samorządowych PiS dysponował większością w Sejmiku Województwa Małopolskiego, dzięki czemu mógł wybrać swojego marszałka. W naszym województwie największymi wpływami partyjnymi dysponowała frakcja Ryszarda Terleckiego, dlatego byłemu Wicemarszałkowi RP udało się przekonać Jarosława Kaczyńskiego, aby obsadzić na tym stanowisku jego zaufanego człowieka: to właśnie wtedy Terlecki “przyniósł w teczce” Prezesowi kandydaturę Łukasza Kmity.

Sam Kaczyński, który wówczas nie znał zbytnio olkuszanina (kojarzył go jedynie z kilku spotkań z czasów, gdy ten był Wojewodą Małopolskim), przystał na tę propozycję dość bezrefleksyjnie. Ku zaskoczeniu wszystkich, Łukasz Kmita poległ jednak w głosowaniu na Marszałka Województwa Małopolskiego i to poległ dość spektakularnie: pomimo posiadania przez PiS 21 z 39 mandatów, olkuszanin uzyskał jedynie 14 głosów. Okazało się bowiem, że przeciwko jego kandydaturze zbuntowało się kilku radnych Prawa i Sprawiedliwości.

fot. Polska Agencja Prasowa (Łukasz Gągulski)

Jarosław Kaczyński odwiedził zatem z Łukaszem Kmitą grób jego śp. brata: był to jasny sygnał do radnych PiS, że głosowanie za kandydaturą olkuszanina to już nie tylko partyjny rozkaz, ale także wola samego Prezesa. Nic to jednak nie zmieniło, bo były Wojewoda Małopolski przegrał kolejne głosowanie. Przed czwartym już podejściem, podczas zebrania klubu radnych PiS, Łukasz Kmita połączył się telefonicznie z Jarosławem Kaczyńskim: Prezes w trybie głośnomówiącym zrugał swoich radnych oraz nakazał im wybór olkuszanina, grożąc konsekwencjami politycznymi. I tym razem olkuszanin nie uzyskał jednak wymaganej większości, ale na tym etapie przestało mieć to dla niego większe znaczenie: zamiast stanowiska Marszałka Województwa Małopolskiego, zyskiwał on bowiem coś o wiele, wiele cenniejszego, czyli bezpośredni kontakt z Jarosławem Kaczyńskim. „Dla mnie pan Prezes Jarosław Kaczyński jest jak latarnia dla statków na wzburzonym morzu.”, mówił niewzruszony z sejmikowej mównicy, zdając sobie sprawę, że może i brzmi śmiesznie, ale za to zyskuje uznanie Jarosława Kaczyńskiego za swoją bezgraniczną lojalność.

Dzisiaj Kaczyński wręcz pastwi się nad Szydło. Na partyjnych spotkaniach drwi z niej, wywlekając nawet jej sprawy prywatne. Najchętniej wyrzuciłby ją z partii, ale elektorat mógłby tego nie ogarnąć. Wyrok jest uzasadniany w ulubiony przez Kaczyńskiego sposób: nielojalność. W Małopolsce, regionie Szydło, radni PiS z sejmiku odmówili wyboru na marszałka regionu prezesowskiego pupilka Łukasza Kmity. Odmówili pięć razy z rzędu. A wszak wydawało się, że to formalność, bo w sejmiku małopolskim PiS ma samodzielną większość. […] Prezes nie mógł darować Szydło takiej potwarzy ze strony jej ludzi.– ujawnił Andrzej Stankiewicz.

Taki obrót sytuacji poskutkował również odwołaniem przez Jarosława Kaczyńskiego dotychszowego przewodniczącego małopolskich struktur PiS Andrzeja Adamczyka oraz powołaniem na to stanowisko Łukasz Kmity. Ten od razu rozpoczął z kolei polityczne „porządki” w partii, mianując na nową szefową krakowskich struktur Prawa i Sprawiedliwości Barbarę Nowak oraz odwołując z tego stanowiska człowieka Beaty Szydło Michała Drewnickiego. „To nie może być prawda. Ktoś musiałby stracić kontakt z rzeczywistością, żeby dymisjonować Michała Drewnickiego.” – nie kryła swojego oburzenia była Premier RP na portalu X (dawniej Twitter).

Niezależnie od osobistej opinii na temat działań czy poglądów Łukasza Kmity, trzeba przyznać, że już dziś jest on jednym z ważniejszych polityków w całym kraju: witanie na lotnisku Victora Orbana, regularne występy na antenie TV Republika czy wystąpienie podczas powodzi na konferencji prasowej PiS obok kierujących Komitetem Wykonawczym Mariusza Błaszczaka i Przemysława Czarnka oraz przymierzanego na kandydata na Prezydenta RP Zbigniewa Boguckiego – to wszystko poziom polityki, który dotąd był nieosiągalny dla działaczy wywodzących się ze Srebrnego Miasta. Kluczowym jest jednak pytanie, czy osobisty sukces Łukasza Kmity przekłada się na sukces olkuskich struktur Prawa i Sprawiedliwości? Wydaje się, że odpowiedź nie mogłaby być bardziej przecząca.

PiS w Olkuszu przeżywa bowiem obecnie dwa duże kryzysy: kryzys przywództwa oraz kryzys wizerunkowy. Przez lata Łukasz Kmita i Jacek Osuch byli dwoma baronami olkuskich struktur tej partii, podczas gdy dziś ten pierwszy jest zajęty robieniem kariery w Warszawie, a drugi szykuje się do politycznej emerytury m.in. ze względu na problemy ze zdrowiem. Tymczasem następców na liderów PiS w Olkuszu nie widać: Wojciech Panek wydaje się nie zdawać politycznego egzaminu, głównie z powodu braku charyzmy oraz niechęci do swojej osoby (jak słyszymy, także wśród samych członków partii). Z kolei„młodzież” stanowi właśnie uosobienie kryzysu wizerunkowego, z jakim Prawo i Sprawiedliwość zmaga się w Srebrnym Mieście: Bogumił Sobczyk ma na swoim koncie aferę obyczajową, głosowanie „na dwie ręce” oraz obwodnicę Bolesławia. Michał Zasucha najpierw osiągnął natomiast najgorszy wynik wśród kandydatów PiS na burmistrza Olkusza od niemal 20 lat, a następnie został bohaterem afery finansowej (jak ujawniliśmy, został wezwany do zwrotu prawie 225 tysięcy złotych do Budżetu Państwa, po tym, jak za rządów PiS otrzymał ogromne pieniądze na stowarzyszenie-widmo, zarejestrowane w swoim mieszkaniu). Te fakty mogą ponadto budzić uzasadnione pytania o wiarygodność młodego pokolenia PiS w Olkuszu: czy aby na pewno posiadają oni poglądy, które głoszą? Czy może są może jedynie karierowiczami, którzy publicznie mówią to, co chcą usłyszeć wyborcy PiS? To pytanie pozostawiamy już pod rozwagę każdego z Państwa.

Avatar photo

Redakcja